Skip to main content
mieszkania w centrum

Zalety mieszkania w centrum miasta

Jakie są zalety tego, że można mieszkać w centrum danego miasta? Owszem, jest ich kilka. Po pierwsze – wszędzie masz blisko. Nie musisz drałować kilometrów do najbliższego przystanku, szukać sklepu całodobowego czy supermarketu budowlanego. Po drugie, możesz w pełni korzystać z rozrywek życia wieczornego, nie obawiając się, że nie będziesz miał jak wrócić do domu w nocy czy że wydasz wiele na taksówkę. Po trzecie, jest to swego rodzaju nobilitacja, kiedy podajesz swój adres i wszyscy wiedza co to za ulica.

mieszkania w centrum
Mieszkania w centrum mają swoje wady i zalety. Które z nich przemówią do ciebie mocniej?

Jednak są również minusy. Z pewnością zaliczają się do nich wieczny gwar i zgiełk – ciągłe przyjazdy tramwajów, samochodów, szum prowadzonych rozmów, nocne okrzyki imprezowiczów wracających pod twoimi oknami. Jednak największym minusem są ceny. Mowa o cenach, jakie osiągają mieszkania w centrum. I to zarówno te do wynajęcia jak i te na sprzedaż. Z racji na dogodną lokalizację ceny mogą wzrosnąć o kilkadziesiąt procent.

Jest to luksus, na który niestety nie każdy może sobie pozwolić, aczkolwiek z drugiej strony nie ma się co dziwić osobom, które chcą takie mieszkanie sprzedać lub wynająć – w końcu oni również zapłacili za nie o wiele więcej niż takie same mieszkanie kosztowałoby na peryferiach miasta. Na mieszkania w takiej lokalizacji często decydują się duże firmy, które gdzieś muszą ulokować swoich pracowników na czas kontraktu. A że są to wartościowi pracownicy to starają się im zapewnić jak najlepsza lokalizację,czyli faktycznie w samym centrum. A nie od dzisiaj wiadomo, że jeśli żądamy czegoś lepszego, to musimy się liczyć także z żądaniem o wiele wyższej ceny.

Można powiedzieć, że w dwudziestoleciu międzywojennym nastąpił boom na inwestowanie w nieruchomości, szczególnie mieszkaniowe. Spowodowały go, m.in. procesy migracyjne ze wsi do miast, a także konieczność odbudowy zniszczonych podczas  wojny budynków.

Na rynku dominowały dwie grupy inwestorów: instytucje ubezpieczeniowe oraz osoby prywatne. Inwestorzy wychodzili z założenia, że lokowanie pieniędzy w nieruchomościach jest lepszym rozwiązaniem niż powierzenie ich bankowi. Dlaczego? Przynosi bowiem stały dochód, wyższy od oprocentowania bankowego. Wiąże się ponadto z ulgami podatkowymi i możliwością uzyskania pożyczki hipotecznej, co było formą odmrożenia zainwestowanego kapitału.

Brak mieszkań po I wojnie światowej odczuwano we wszystkich krajach europejskich, co stało się bodźcem do zorganizowania w czerwcu 1920 r. w Londynie wielkiego kongresu mieszkaniowego. Zaproszono przedstawicieli dwudziestu państw, w tym Polski. W kraju również mówiło się o nędzy mieszkaniowej. W odpowiedzi na trudną sytuację w 1920 r. w Krakowie odbył się pierwszy zjazd właścicieli nieruchomości z całej Polski.

Za główne cele uznano zrzeszenie w centralny związek w Warszawie, rozbudowę miast i ulżenie nędzy mieszkaniowej, dokonywanie asekuracji nieruchomości wyłącznie w instytucjach polskich, generalne rozwiązanie problemu mieszkaniowego.

W 1930 roku szacowano, że buduje się zaledwie 20 procent tego, co przed wojną. Poprawę sytuacji miały przynieść działania w dziedzinach:

  • kredytowania – szczególne wsparcie inicjatyw prywatnych, jako bardziej opłacalnych od spółdzielczych, którym udzielano pożyczek w wysokości prawie 100 proc. wartości budowanych domów,
  • podatków – poprzez obniżenie stawki podatku obrotowego z 7,75 do 1 proc. rocznie,
  • ustawodawstwa kartelowego – zahamowanie procesu wzrostu cen na materiały budowlane i obniżania ich jakości,
  • wydłużenia czasu pracy w przemyśle budowlanym.

Sytuację starały się również naprawiać różne instytucje, budując tanie domy dla robotników (m.in. Stołeczne Przedsiębiorstwo Budowlane w Warszawie i Związek Opieki Społecznej w Krakowie).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *